Connect with us
img

Super News

Czechy też podnoszą stopy procentowe. NBP patrzy na Zachód

Czechy też podnoszą stopy procentowe. NBP patrzy na Zachód

WIADOMOŚCI FINANSOWE

Czechy też podnoszą stopy procentowe. NBP patrzy na Zachód

fot. PETR JOSEK / / FORUMNarodowy Bank Czech
podniósł  stopy procentowe, idąc tym
samym w ślady Narodowego Banku Węgier. NBP tymczasem wpatrzony jest w czołowe
banki centralne, takie jak Fed i EBC.
Decyzją Narodowego Banku Czech (CNB) referencyjna stopa procentowa została
podwyższona z 0,25 proc. do 0,5 proc. Takie posunięcie było oczekiwane przez
znaczną większość rynkowych analityków i komentatorów. Równocześnie również o 0,25
punktu procentowego wzrosła stopa lombardowa (do 1,25 proc.), natomiast stopa
dyskontowa pozostała na poziomie 0,05 proc.

Jest to już druga w tym tygodniu podwyżka stóp procentowych
w naszym regionie. Wczoraj na analogiczne posuniecie zdecydował się Narodowy
Bank Węgier, o czym pisaliśmy w artykule „Węgry
już podnoszą stopy procentowe, by tłumić inflację”.
Czeska specyfika
W przeciwieństwie do Węgier, którzy zarządzili pierwsza
podwyżkę od blisko 10 lat, w przypadku Czech nie trzeba cofać się aż tak daleko,
by znaleźć podobną decyzję. Czeskie władze monetarne podnosiły
stopy – i to w sposób nieoczekiwany dla rynków – jeszcze w lutym 2020 r.,
tuż przed uderzeniem w Europę pierwszej fali pandemii. Stopa referencyjna
wzrosła wówczas do 2,25 proc., co dziś jest wartością odległą we wszystkich
państwach rozwiniętych (w UE najwyższe stopy obowiązują w Rumunii, gdzie
wynoszą 1,25 proc.).
Rzecz jasna pandemia sprawiła, że cykl podwyżek szybko
przekształcił się w cykl obniżek – ostatecznie w maju ubiegłego roku sprowadzono
je do 0,25 proc. Było to więc cięcie głębsze niż w Polsce, gdzie stopy w
trakcie pandemii spadły z 1,5 proc. do 0,1 proc. czy na Węgrzech, gdzie
sprowadzono je z 0,9 proc. do 0,6 proc.
W tym kontekście warto jednak dodać, że Czesi podchodzili do pandemicznego
kryzysu w zupełnie innym punkcie polityki monetarnej niż Polska. Nasi
południowi sąsiedzi przez lata mieli niższe stopy od polskich, w 2013 ścięli je
nawet do niewyobrażalnego wówczas z polskiego punktu widzenia 0 proc. Cały
czeski cykl podwyżek rozpoczął się w sierpniu 2017 r., gdy CNB zerwał z polityką „technicznie zerowych” stóp procentowych.
Była to wówczas pierwsza od 2012 roku podwyżka kosztów kredytu w Europie
Środkowej oraz druga istotna decyzja monetarna podjęta w krótkim okresie – w kwietniu
2017 r. po przeszło trzech latach Czesi
zerwali bowiem z polityką quasi-sztywnego kursu korony wobec euro.
Warto także przypomnieć, że cel inflacyjny Narodowego Banku Czech wynosi 2
proc. z dopuszczalnymi odchyleniami o 1 punkt procentowy. To mniej niż w
przypadku Narodowego Banku Polskiego (2,5 proc. +/- 1 p.p.) czy Narodowego
Banku Węgier (3 proc. +/- 1 p.p.).
W maju tego roku inflacja w Czechach wyniosła 2,9 proc. rocznie. Dla
porównania, w Polsce było to 4,7 proc., a na Węgrzech 5,1 proc.
Glapiński: Odniesieniem Fed i EBC
Tak jak pisaliśmy we
wczorajszym „węgierskim” artykule, w przypadku Polski podwyżki stóp
procentowych to wciąż odległa perspektywa. Wprawdzie część ekonomistów
prognozuje taki wariant jeszcze przed końcem tego roku, jednak większość
członków RPP z jej przewodniczącym Adamem Glapińskim na czele zdecydowanie
tonuje nastroje.
– Nas interesuje obserwacja tego, co będzie za kilka kwartałów, a w
szczególności za rok, dwa. Czy będzie rzeczywiście tak, czego się obawiają
ekonomiści, że rozwój po kryzysie będzie tak dynamiczny (…), że będzie taki
wybuch czy wybuszek popytowy na rynku i rzeczywiście gospodarka będzie się
przegrzewać. My musimy kilka kwartałów wcześniej zadziałać z polityką
pieniężną, żeby to nie nastąpiło. I to obserwujemy, bardzo pilnie. (…) Ale to
nie jest ten moment – powiedział
Glapiński, cytowany przez portal wpolityce.pl.
Co więcej, prezes NBP zamiast na Węgry i Czechy, radzi patrzeć na Europejski
Bank Centralny i amerykańską Rezerwę Federalną.
– Jesteśmy w identycznej sytuacji, jak System Rezerw Federalnych w USA, jak
Europejski Bank Centralny, wszystkie inne banki europejskie, które dla nas mogą
być odniesieniem. (…) W tej chwili mamy taką sytuację, że mniej więcej prawie z
dokładnością do 0,1 proc. za wzrost cen odpowiadają czynniki podażowe,
zewnętrzne. (…) Poza jednorazową podwyżką cen odbioru śmieci, co moim zdaniem
jest skandalem. (…) Nie powinno tak być, to pokazuje słabość państwa. Ale w
połowie wzrost cen spowodowany jest szokami podażowymi. (…) To co jest
przedmiotem, na który oddziałuje polityka NBP znajduje się 0,1 poniżej celu
inflacyjnego. Byłoby absurdem, gdybyśmy na to reagowali – dodał cytowany.
Kolejne posiedzenie decyzyjne Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się 8 lipca.
Najprawdopodobniej poznamy wówczas główne założenia lipcowych projekcji NBP
dotyczących inflacji i PKB. Pełna treść dokumentu przedstawiona zostanie 12
lipca. Następnie uda się na wakacyjną przerwę – następne posiedzenie decyzyjne
dopiero 2 miesiące później, 8 września.Źródło:


Source link

Continue Reading
You may also like...
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

More in WIADOMOŚCI FINANSOWE

To Top
error: Content is protected !!